Siostry służebniczki Maryi dziękowały za 125-lecie obecności i pracy w Mogilnie

Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Niepokalanego Poczęcia NMP świętowało 15 października 125. rocznicę obecności i pracy w Mogilnie. „Jesteście posłane na egzystencjalne peryferie życia, tam, gdzie potrzeba opieki, troski i bliskości” – mówił bp Krzysztof Wętkowski.

Biskup pomocniczy gnieźnieński przewodniczył rocznicowej Mszy św., którą wraz z nim w mogileńskiej farze sprawowali: proboszcz miejscowej parafii ks. Zenon Lewandowski oraz gwardian pobliskiego klasztoru kapucynów o. Krzysztof Lewandowski OFM Cap. W homilii bp Wętkowski wskazał na wierność i ogromne zawierzenie kolejnych pokoleń sióstr, które trwały na mogileńskim posterunku mimo biedy, trudności i zawieruch wojennych.

„Dziś składamy Bogu dziękczynienie za obecność i wszystkie dzieła, jakie w tym czasie podjęły” – podkreślił, dodając, że świętowany jubileusz jest także zobowiązaniem, by w tej służbie nie ustawać.

„Mówiąc słowami papieża Franciszka, jesteście posłane na peryferie. Nie te terytorialne, ale egzystencjalne, gdzie wciąż są dzieci, które potrzebują opieki i wychowanie, chorzy, którzy wymagają troski, samotni, którym czekają na obecność i bliskość. Wasz charyzmat jest wciąż niezwykle aktualny” – dodał.

Przyznał również, że i dziś nie brakuje trudności i niebezpieczeństw, choć przybierają one inne formy.

„Nie zagraża nam wojna, głód, czy zewnętrzny nieprzyjaciel. Nie minęło jednak zagrożenie dla tego, co najistotniejsze – dla życia. Atakuje się życie najbardziej bezbronne, u jego początku i końca. Walka z życiem przybiera coraz bardziej wyrafinowane i niestety bardzo skuteczne formy. Trzeba więc z jeszcze większą gorliwością i poczuciem obowiązku stawać na jego straży i wypełniać to, do czego jako Kościół jesteśmy wezwani, by pozostać wiernymi Chrystusowi do końca” – mówił bp Krzysztof Wętkowski.

Siostry Służebniczki przybyły do Mogilna w listopadzie 1891 roku. Ich pierwszą siedzibą był pobenedyktyński klasztor, w którym dziś mieszkają i posługują Bracia Mniejsi Kapucyni. Ze względu na ówczesną trudną sytuację i prześladowania zaborcy siostry pracowały po części w ukryciu. W 1914 roku otworzyły szkółkę dla dzieci przedszkolnych, a w 1919 przejęły nadzór nad szpitalem, z którego jednak w 1925 roku zostały wycofane. W 1928 roku przeniosły się do nowego domu, w którym urządziły Szkołę Gospodarczą i przedszkole. W budynku tym mieszkają do dziś.

Trudna próba przyszła w 1939 roku, kiedy przyszło służebniczkom porzucić to, co zbudowały. Na spakowanie się dostały tylko 15 minut. Mogły zabrać jedynie rzeczy osobiste. W ich domu Niemcy urządzili najpierw szkołę elementarną, a potem szpital wojskowy. Zostały bez dachu nad głową. Z pomocą przyszła Helena Giemza, żona późniejszego burmistrza, oddając im do dyspozycji pokój. Później ponownie zamieszkały w klasztorze, a w 1940 roku przeniosły się do Pleszewa, gdzie doczekały końca wojny.

Po wyzwoleniu Mogilna w 1945 roku siostry powróciły do swojej dawnej siedziby, okradzionej i zniszczonej. I znów z pomocą przyszła pani Helena i inni życzliwi mieszkańcy. Niebawem przedszkole ponownie działało. Niestety krótko. W 1952 roku władza komunistyczna zabroniła służebniczkom pracy i przejęła ich własność. Siostry nie upadły jednak na duchu i w porozumieniu z władzami kościelnymi zabrały się do katechizowania dzieci szkolnych i przedszkolnych. Prowadzoną przez nie ochronę reaktywowano po 1990 roku.

Za KAI